piątek, 23 stycznia 2015

Wielki powrót

Bonjour!

Oto mój wielki powrót po miesiącach nicniepisania.
Od ostatniej notki minęło około 20736000 sekund. Teraz już trochę więcej. A około 4492800 sekund temu zostałam nominowana do Liebster Award. Oto i zasady tej strasznie fajnej i motywującej zabawy (pozwólcie, że je tu przekopiuję):

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Zostałam nominowana przez zosia11 z bloga Mhrok, zuo i guziki w uszach. 
Bardzo się z tego powodu cieszę, bo gdyby nie ta nominacja pewnie zapomniała bym o tym blogu i już nigdy więcej nie napisała żadnej notki. Dziękuję.
A teraz moje odpowiedzi, które pewnie nie będą zbyt ciekawe ani oryginalne, ale za to płynące prosto z mojego serduszka.

 1. Ulubiona antropomorficzna personifikacja?
Wróżka radości. Czemu? Sama nie wiem.
 

2. Pizza i serial czy piwo i planszówki?
Zdecydowanie pizza i serial. Głównie dlatego, że jestem trochę za młoda na piwo.
 

3. Rolemodel z wybranego serialu.
Może... Agent Coulson? Bo robi rzeczy z pasją, dba o innych itd...
 

4. Wolisz czarny humor czy gry słowne?
Gry słowne. Zazwyczaj im bardziej żenujące wydają się innym, tym bardziej mnie śmieszą. Ale odrobiną czarnego humoru też nie pogardzę.
 

5. Ciastka?
Jak najbardziej.
 

6. Jaka jest twoja opinia na temat wykluczenia społecznego?
Nie mam opinii.
 

7. Jest jakiś komiks (webkomiks, seria), który byś mi polecił(a)?
Nie czytam zbyt wiele webkomiksów. Jeśli miałabym coś polecać, to chyba to.
 

8. Grasz kółkiem czy krzyżykiem?
Kółkiem, bo koło kojarzy mi się z nieskończonością i głębią Wszechświata, przy której czuję się mała i nic nie znacząca.. A czy coś może bardziej pomóc mi wygrać niż świadomość swoich własnych ograniczeń.
Poza tym zazwyczaj wybieram druga i krzyżyk jest już zajęty.
 

9. Czy lubisz chociaż jednego polskiego twórcę publikującego na youtubie? Którego?
Lubię CeZika i recenzje Ichaboda. Kiedyś byłam fanką Matura to Bzdura, ale jakoś mi przeszło.
 

10. Jezioro czy morze? [zawsze mi się wydawało, że to dzieli ludzi prawie tak jak kawa/herbata]
Jezioro. Nie lubię morza, bo jest słone i ma plaże. To znaczy jezioro też ma plaże, ale często ładnie zalesione i ocienione. Nie czuję się na nich jak na patelni. Zresztą nad morzem jest za dużo piasku. A ja nie lubię piasku.
 

11. Najbardziej badassowa postać mityczna?
Nie wiem. Naprawdę starałam się kogoś znaleźć, ale mi się nie udało. Przejrzałam nawet słownik mitologii greckiej i rzymskiej. Serio. Starałam się. Wybaczcie.


Moje pytania:
1. O czym opowiadałby twój wymarzony film? Kto by go wyreżyserował?
2. O co chciałbyś zapytać swojego idola?
3. Lubisz się przytulać?
4. Z czego lubisz się śmiać?
5. Jaka jest twoja ulubiona epoka historyczna?
6. Wolisz czekoladę czy żelki?
7. Jaki masz kolor ścian w pokoju i co to mówi o twoim trybie życia?
8. Widziałeś kiedyś ducha (jakiegokolwiek)?
9. Twoja najbardziej zakręcona przygoda związana z wakacjami?
10. Jak reagujesz na błędy ortograficzne?
11. Co byś zrobił, gdybyś przypadkowo znalazł się na płonącym moście nad przepaścią, między dwoma walczącymi ze sobą rasami kosmitów, podczas zombie apokalipsy, we Wrocławiu? Co byś czuł w takiej sytuacji?

Nominuję:
Pamiętniki S  - to chyba jedyny blog, który znam, będący mniej popularny niż mój. Głównie dlatego, że autorka nie napisała nic od lutego zeszłego roku. Poza tym jest moją przyjaciółką.
W kieszeni cisza - też po przyjacielsku. Ale moim zdaniem ten blog ma potencjał. 
Pamiętnik Absurdalny, bo to mój absolutnie ulubiony blog w całym Internecie.
Olusiek Blog, bo wiem, że autorka nie lubi odpowiadać na głupie pytania :) Pora się przełamać.
To tyle.

frogola 




czwartek, 29 maja 2014

Ciekawostka numer I i II

Są takie drogi, którymi nie chadza się samotnie. Nie mówię tu o żadnej metaforze ani niczym niezwykłym, czy magiczno-mistyczno-podobnym. Po prostu: drogą, to znaczy chodnikiem przed moim blokiem, nikt nie chodzi sam.
Chodnik widać z okna kuchni. I, owszem, czasami stoi na nim ktoś samotny. Ale ma psa albo rower. Dla niektórych ludzi pies albo rower jest idealnym towarzyszem i liczy się jako człowiek.
To taka ciekawostka dotycząca psów, rowerów i miejsca, w którym mieszkam, ale trzeba bardzo uważać. Jestem pewna, że jeśli kiedykolwiek wypowiem to, co napisałam powyżej (to znaczy to o chodniku, nie o psie albo rowerze), to po chodniku zaczną chodzić sami pojedynczy ludzie. Zwłaszcza, jeśli opowiem to jako ciekawą ciekawostkę. Bo wiem, jak działają tego typu ciekawostki, które działają tak szczególnie w okolicy, w której mieszkam i zwłaszcza, jeśli to ja je opowiadam (to, że rzeczy, które dzieją się zawsze, przestają się dziać, gdy chcę je komuś pokazać jest kolejną ciekawostką - nazwijmy ją ciekawostką nr II).

Pytanie za 221 punktów: czy jeśli opowiem komuś ciekawostkę nr II, to.. właściwie, co się stanie jeśli opowiem komuś ciekawostkę nr II?

Podsumowanie:
Zapamiętujmy takie dziwne drobiazgi i nie każmy pamiętać nikomu więce.
Albo każmy, jeśli nie jesteśmy mną lub nie mieszkamy w miejscu, w którym ja mieszkam.

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Epicko powiewa na wietrze

Płaszcze są cool. Ludzie wyglądają w nich lepiej. Dlatego wołam do Was: NOŚCIE PŁASZCZE!

Bohaterowie dzisiejszego wpisu noszą je i wychodzi im to na dobre.

Sherlock Holmes
W Anglii jest zimno i pada. Przy tak niesprzyjającej aurze człowiek najchętniej siedziałby w domu z kubkiem herbaty i oglądał filmy. Jednak nie można całego życia przesiedzieć przy kominku. Zwłaszcza będąc detektywem. Wychodząc na dwór wypadało by więc założyć na siebie coś ciepłego i gustownego zarazem. I Sherlock Holmes o tym wie. Detektyw konsultant z Baker Street do swojej fioletowej koszuli i niebieskiego szaliczka zwykł nosić czarny płaszcz z postawionym kołnierzem, który powiewa na wietrze i dodaje bohaterskości.
Choć sam Sherlock nie uważa się za bohatera dla wielu swoich fanów nim jest. Śmiało można stwierdzić, że jest to zasługa płaszcza, który nosi. To również dzięki płaszczykowi (i paru innym czynnikom) Sherlock wydaje się wyższy.

(Dalej John! Ruszajmy! Na koniec świata i z powrotem!)

Inne, starsze wcielenie pana Holmesa też nosiło płaszcz tyle, że w kratkę. 

Dziesiąty Doktor
Dowód na to, że płaszcze są doceniane przez wszystkie rasy - nie tylko ziemskie. Władca Czasu zakłada stylowy, dłuuuugi, brązowy płaszcz, który naprawdę ładnie się prezentuje. Płaszcz układa się dobrze zwłaszcza podczas biegania. Dziesiąty biega bardzo często, dzięki czemu płaszcz ma wiele okazji do dobrego układania się. Ponadto doskonale pasuje do garnituru, okularów, conversów, sonicznego śrubokrętu oraz, w zasadzie, do wszystkich innych ubrań.
Płaszcz i jego Doktor stworzyli idealnie dobraną parę.

 (Patrzcie jak ładnie się układa - prawie jak peleryna^^)

Jedenasty Doktor też nosi płaszcz, chociaż (moim skromnym zdaniem) płaszcz Dziesiątego jest jednak płaszczem bardziej doktorowym. Ale...

 (Doceńmy elegancki płaszcz Jedenastki)


Jack Harkness
Zostajemy przy Doctorze Who. W tym uniwersum Doktor nie ma monopolu na fajne płaszcze. Kapitan Jack też nosi płaszcz. Płaszcz niezwykle majestatyczny. Płaszcza na widok którego myślimy o medalach i orderach. Taki z równymi rzędami dużych guzików. Szaro-brązowy płaszcz RAFu. Jack wygląda w nim jak prawdziwy żołnierz (jak bardzo ładny żołnierz). Płaszcz jest długi, co ogromnie mnie cieszy i moim zdaniem lepiej wygląda zapięty niż odpięty - a to zdarza się bardzo rzadko. Wyjątkowość płaszcza idealnie współgra z wyjątkowością jego właściciela.

(Chcesz wyglądać jak kapitan Harkness? Załóż płaszcz!)

Castiel
Kolejny nieczłowiek (anioł) noszący płaszcz. Kolejny przykład na to, że w płaszczu wygląda się fajniej niż bez płaszcza. Płaszcz Castiela to prochowiec (dzięki Supernatural wiem, czym jest prochowiec - seriale bawią i uczą) o jasnobrązowym, lekko tak-jakby-beżowym kolorze, który internet określił ładnie jako kawa z mlekiem. Płaszcz Castiela, jak większość płaszczy, najlepiej wygląda odpięty. Potwierdza to fakt, że w żadnym odcinku nie widzimy go zapiętego (albo widzieliśmy, ale ja to przegapiłam), a to o czymś świadczy. Możliwe, że zapięcie tego płaszcza jest niemożliwe, gdyż jest broniony przez prywatną, niewielką armię Stróży Odpiętych Guzików.

 
(Płaszcz wygląda bosko)

Crowley
Król Piekieł też nosi płaszcz. Nie zawsze i nie wszędzie, ale jednak go zakłada. Zwykłe, eleganckie okrycie dodaje mu stylu (którego i tak ma w nadmiarze) i klasy. Płaszcz Crowleya jest czarny przez co idealnie komponuje się z jego czarnymi spodniami, czarnymi butami, czarną koszulą, czarną marynarką i granatowo-szarym krawatem. Ubranie Crowleya powala bogactwem kolorów, co nie?
Dzięki płaszczowi demon zebrał naprawdę wiele dusz, bo nikt nie jest w stanie oprzeć się urokowi płaszcza.

(Sam i Dean podziwiają płaszcz Crowleya)

To tyle.
Jak widzicie płaszczyki są modne na Ziemi, w Niebie, w Piekle i w każdym innym miejscu wszechświata (nawet poza jego granicami).

Zamieszczone przykłady pochodzą z seriali: Sherlock, Doctor Who i Supernatural, ale nie dajcie się zmylić. W innych produkcjach bohaterowie też noszą płaszcze. Bierzcie z nich przykład i przyjmijcie to cudowne okrycie do swojej szafy. Możecie na tym wiele zyskać.

frogola

PS To tak na koniec jeszcze udomowiona odmiana płaszcza.

(Poznajcie Szlafrok)



środa, 26 marca 2014

Już teraz pamiętam

Cześć!

Z powodów serialowych (czytaj: Supernatural) całkowicie zapomniałam o wczorajszym wielkim święcie. O Dniu Czytania Tolkiena. Mam wyrzuty sumienia, więc zdecydowałam się przesunąć mój osobisty Dzień Czytania Tolkiena na dzisiaj, czyli 26 marca. Czujcie się poinformowani.
Wracam do czytania.



frogola


środa, 26 lutego 2014

Soczek prawdę ci powie

Siema!
Pragnę zaprezentować nowatorską metodę sprawdzenia i nazwania naszych "odczuć", podczas oglądania filmu. Na wstępie muszę jednak ostrzec, że badania nad skutecznością tej metody nadal trwają i póki co wskazują na skuteczność równą -7 %.
Przygotujmy się:
Wystarczy wziąć soczek, czy też inny płyn nadający się do picia, do ręki i przelać go do kubeczka. Teraz można zaczynać. Pozostaje nam tylko odpalić film/serial/skecz/inne i obserwować nasze reakcje.
 
Jeśli oglądając film popijamy napój, jak gdyby nigdy nic i nawet robimy dolewki znaczy, że film nie jest zbyt wciągający (albo, że jesteśmy odwodnieni, ale dla dobra badań lepiej przyjąć tę pierwszą opcję).

Jeśli zapominamy o soczku i po kilku minutach filmu odstawiamy go na podłogę, to film prawie na pewno jest wciągający. Dodatkowo wylanie soczku (i często towarzyszący tej czynności głośny krzyk) może sugerować jakiś niespodziewany zwrot akcji. Ale nie musi.

Jeśli raz na jakiś czas pluniemy soczkiem w monitor lub tak po prostu przed siebie, to oglądany film posiada zabawne sceny i śmieszne momenty. Im śmieszniejszy film, tym częściej parskamy z soczkiem w buzi. Film jest ekstremalnie śmieszny, jeśli boimy się w ogóle wziąć napój do ust.

Jeśli po seansie w kubku znajduje się więcej napoju niż przed seansem, film można określić jako smutny albo wzruszający. Dodatkowa woda w kubeczku to nasze łzy błękitne, które leciały nam z oczek szeroką strugą, kiedy oglądaliśmy ten dramat. Właściwie nie ma prostego sposobu, by, za pomocą soczku, rozróżnić film wzruszający od smutnego. Można kierować się zakończeniem (film wzruszający kończy się wesoło i przyjemnie, a smutny - tragicznie), ale nie jest to zasada, która sprawdzi się zawsze.

Jeżeli kubeczek jest podarty i pognieciony, a soczek leży rozlany na podłodze to film był straszny (w przypływie paniki podarliśmy kubeczek).

Jeżeli kubeczek jest podarty, pognieciony i ciśnięty gdzieś w kąt z furią, a soczek jest wszędzie, to film najprawdopodobniej nas zdenerwował. Jest wiele sposobów, w jaki film może zdenerwować człowieka. Do wniosku w jaki sposób zdenerwował nas ten konkretny film, powinniśmy dojść sami (po chwili medytacji).

Jeśli złapiemy się na proponowaniu soczku bohaterom filmu, może to znaczyć, że chcemy im pomóc. Taka reakcja następuje często w przypadku niesamowitej biedności bohaterów filmu.

Jeśli napój został wypity, a my siedzimy w skupieniu z kubkiem przy uchu, to film posiada wspaniałą muzykę lub aktora (ewentualnie aktorkę) o pięknym głosie. Jeśli zaś kubek leży obok, a my zasłaniamy uszy rękami, to, być może, film nie posiada ani ładnej muzyki, ani miłego dla ucha głosu. Ale tylko być może.

To tyle, jak na chwilę obecną. Badania nadal trwają i mają się dobrze. Nie polecam jednak brać ich na poważnie :)

frogola


poniedziałek, 17 lutego 2014

Smutna prawda

Uwaga! Wpis zawiera spoilery do filmu "Utalentowany pan Ripley",a także informacje nieodpowiednie dla wrażliwego czytelnika!


DICKIE NIE ŻYJE!

Otrzymaliśmy wiadomość z potwierdzeniem, że Dickie Greenleaf (w wolnych chwilach Jude Law) nie żyje. Zmarło mu się, a właściwie został zamordowany przez nieznanego sprawcę. Nasza Redakcja podejrzewa, że owym nieznanym sprawcą mógł być Tom Ripley, ale Nasza Redakcja podejrzewa wiele i, nie zawsze, słusznie. W wiadomości pojawiła się także wzmianka o Wiośle Przeznaczenia - starożytnym artefakcie, którego miał nie znaleźć nawet sam Indiana Jones. To właśnie to pradawne Wiosło najprawdopodobniej było przyczyną zejścia pana Greenleafa. Inną przyczyną mogła być, tak zwana, "agresywna obrona" nieznanwgo sprawcy (Toma?). Istnieje też wersja mówiąca, że za śmiercią Dickiego stoi CeCe (lub Sisi), która podle spaliła jego dom i powiesiła się/Dickiego/Wiosło Przeznaczenia/pana Ripley/pingwina na wiatraku. Wersja ta nie jest jednak wiarygodna, gdyż dom Dickiego nadal stoi.
Jedno jest pewne: Dickie nie zasłużył na śmierć.

(Niech spoczywa w pokoju)

Informacja o śmierci Dickiego dotarła do Naszej Redakcji podczas wspólnego oglądania filmu "Utalentowany pan Ripley" w autokarze (podczas wycieczki szkolnej do Londynu). Ze względu na długość (i radość z celu) podróży była to jedna z niewielu informacji, która do nas dotarła, więc jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tym odrażającym morderstwie polecam osobiście obejrzeć film.
Uczcijmy Dickiego godziną ciszy.

Wpis dedykowany Domi, Julce, Shamanowi, Kai, Werze, Asi, Jadzi i eM [z tego raczkującego-póki-co bloga] oraz w mniejszym stopniu reszcie autokaru. Osoby te jako pierwsze zauważyły tragedię, jaką jest śmierć tego ujmującego młodego człowieka i mają taki sam wkład w zdanie "DICKIE NIE ŻYJE", które stało się smutnym mottem naszej wycieczki, co ja. Dziękuję im i pozdrawiam je serdecznie.

frogola

piątek, 7 lutego 2014

Zło czai się w gruszce.

Witajcie!

Gruszki są złe. Czai się w nich coś mrocznego. Są fałszywe. Ukrywają swą prawdziwą naturę. Są nawet smaczne. Ale to tylko pozory. Pewnego dnia ZAATAKUJĄ! A wtedy będzie już za późno. Nie wiem co chcą osiągnąć: władzę nad światem? Wszechświatem? A może planują zasiać nienawiść w sercach ludzi i gołębi? Nie ważne. Będziemy gotowi. Będziemy walczyć.

Prawdziwa postać gruszki (zdemaskowana za pomocą painta).

frogola