środa, 26 lutego 2014

Soczek prawdę ci powie

Siema!
Pragnę zaprezentować nowatorską metodę sprawdzenia i nazwania naszych "odczuć", podczas oglądania filmu. Na wstępie muszę jednak ostrzec, że badania nad skutecznością tej metody nadal trwają i póki co wskazują na skuteczność równą -7 %.
Przygotujmy się:
Wystarczy wziąć soczek, czy też inny płyn nadający się do picia, do ręki i przelać go do kubeczka. Teraz można zaczynać. Pozostaje nam tylko odpalić film/serial/skecz/inne i obserwować nasze reakcje.
 
Jeśli oglądając film popijamy napój, jak gdyby nigdy nic i nawet robimy dolewki znaczy, że film nie jest zbyt wciągający (albo, że jesteśmy odwodnieni, ale dla dobra badań lepiej przyjąć tę pierwszą opcję).

Jeśli zapominamy o soczku i po kilku minutach filmu odstawiamy go na podłogę, to film prawie na pewno jest wciągający. Dodatkowo wylanie soczku (i często towarzyszący tej czynności głośny krzyk) może sugerować jakiś niespodziewany zwrot akcji. Ale nie musi.

Jeśli raz na jakiś czas pluniemy soczkiem w monitor lub tak po prostu przed siebie, to oglądany film posiada zabawne sceny i śmieszne momenty. Im śmieszniejszy film, tym częściej parskamy z soczkiem w buzi. Film jest ekstremalnie śmieszny, jeśli boimy się w ogóle wziąć napój do ust.

Jeśli po seansie w kubku znajduje się więcej napoju niż przed seansem, film można określić jako smutny albo wzruszający. Dodatkowa woda w kubeczku to nasze łzy błękitne, które leciały nam z oczek szeroką strugą, kiedy oglądaliśmy ten dramat. Właściwie nie ma prostego sposobu, by, za pomocą soczku, rozróżnić film wzruszający od smutnego. Można kierować się zakończeniem (film wzruszający kończy się wesoło i przyjemnie, a smutny - tragicznie), ale nie jest to zasada, która sprawdzi się zawsze.

Jeżeli kubeczek jest podarty i pognieciony, a soczek leży rozlany na podłodze to film był straszny (w przypływie paniki podarliśmy kubeczek).

Jeżeli kubeczek jest podarty, pognieciony i ciśnięty gdzieś w kąt z furią, a soczek jest wszędzie, to film najprawdopodobniej nas zdenerwował. Jest wiele sposobów, w jaki film może zdenerwować człowieka. Do wniosku w jaki sposób zdenerwował nas ten konkretny film, powinniśmy dojść sami (po chwili medytacji).

Jeśli złapiemy się na proponowaniu soczku bohaterom filmu, może to znaczyć, że chcemy im pomóc. Taka reakcja następuje często w przypadku niesamowitej biedności bohaterów filmu.

Jeśli napój został wypity, a my siedzimy w skupieniu z kubkiem przy uchu, to film posiada wspaniałą muzykę lub aktora (ewentualnie aktorkę) o pięknym głosie. Jeśli zaś kubek leży obok, a my zasłaniamy uszy rękami, to, być może, film nie posiada ani ładnej muzyki, ani miłego dla ucha głosu. Ale tylko być może.

To tyle, jak na chwilę obecną. Badania nadal trwają i mają się dobrze. Nie polecam jednak brać ich na poważnie :)

frogola


poniedziałek, 17 lutego 2014

Smutna prawda

Uwaga! Wpis zawiera spoilery do filmu "Utalentowany pan Ripley",a także informacje nieodpowiednie dla wrażliwego czytelnika!


DICKIE NIE ŻYJE!

Otrzymaliśmy wiadomość z potwierdzeniem, że Dickie Greenleaf (w wolnych chwilach Jude Law) nie żyje. Zmarło mu się, a właściwie został zamordowany przez nieznanego sprawcę. Nasza Redakcja podejrzewa, że owym nieznanym sprawcą mógł być Tom Ripley, ale Nasza Redakcja podejrzewa wiele i, nie zawsze, słusznie. W wiadomości pojawiła się także wzmianka o Wiośle Przeznaczenia - starożytnym artefakcie, którego miał nie znaleźć nawet sam Indiana Jones. To właśnie to pradawne Wiosło najprawdopodobniej było przyczyną zejścia pana Greenleafa. Inną przyczyną mogła być, tak zwana, "agresywna obrona" nieznanwgo sprawcy (Toma?). Istnieje też wersja mówiąca, że za śmiercią Dickiego stoi CeCe (lub Sisi), która podle spaliła jego dom i powiesiła się/Dickiego/Wiosło Przeznaczenia/pana Ripley/pingwina na wiatraku. Wersja ta nie jest jednak wiarygodna, gdyż dom Dickiego nadal stoi.
Jedno jest pewne: Dickie nie zasłużył na śmierć.

(Niech spoczywa w pokoju)

Informacja o śmierci Dickiego dotarła do Naszej Redakcji podczas wspólnego oglądania filmu "Utalentowany pan Ripley" w autokarze (podczas wycieczki szkolnej do Londynu). Ze względu na długość (i radość z celu) podróży była to jedna z niewielu informacji, która do nas dotarła, więc jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tym odrażającym morderstwie polecam osobiście obejrzeć film.
Uczcijmy Dickiego godziną ciszy.

Wpis dedykowany Domi, Julce, Shamanowi, Kai, Werze, Asi, Jadzi i eM [z tego raczkującego-póki-co bloga] oraz w mniejszym stopniu reszcie autokaru. Osoby te jako pierwsze zauważyły tragedię, jaką jest śmierć tego ujmującego młodego człowieka i mają taki sam wkład w zdanie "DICKIE NIE ŻYJE", które stało się smutnym mottem naszej wycieczki, co ja. Dziękuję im i pozdrawiam je serdecznie.

frogola

piątek, 7 lutego 2014

Zło czai się w gruszce.

Witajcie!

Gruszki są złe. Czai się w nich coś mrocznego. Są fałszywe. Ukrywają swą prawdziwą naturę. Są nawet smaczne. Ale to tylko pozory. Pewnego dnia ZAATAKUJĄ! A wtedy będzie już za późno. Nie wiem co chcą osiągnąć: władzę nad światem? Wszechświatem? A może planują zasiać nienawiść w sercach ludzi i gołębi? Nie ważne. Będziemy gotowi. Będziemy walczyć.

Prawdziwa postać gruszki (zdemaskowana za pomocą painta).

frogola

wtorek, 4 lutego 2014

Uważajcie! To znak...

Dzień dobry!

Ta notka jest niczym znak ostrzegawczy, nakazujący uwagę. Uwaga!



Raz na jakiś czas dzieje się w moim życiu coś dziwnego. Mianowicie, będąc w bibliotece czy buszując w internecie natykam się na Nazwisko. Nazwisko należy do jakiejś nieznanej mi osoby i męczy mnie przez następny tydzień. Właściwie Nazwisko nie zawsze jest nazwiskiem - czasem to po prostu jakaś nazwa lub słowo.

I tak, na przykład, wchodzę na fejsbuka, a tam mój znajomy udostępnił obrazek z cytatem z jakiejś (na pewno fajnej) powieści. W porządku. Następnego dnia idę do biblioteki i nagle na półce widzę książkę, której chwilę wcześniej (to znaczy jakieś 2 minuty wcześniej) tam nie było*. Okazuje się, że napisał ją ten sam pan, którego mój znajomy cytował dzień wcześniej w internecie. Zaczynam dostrzegać w tym Plan Boży, ale i tak wypożyczam coś całkiem innego. Czytam, czytam i widzę, pośród wielu innych literek oraz wyrazów, prześladujące mnie Nazwisko. Zaczynam się zastanawiać, czy nie mam obsesji.
Postanawiam podzielić się moimi podejrzeniami z przyjaciółką. Kiedy wracamy razem ze szkoły wstępujemy do kiosku i na pierwszej stronie dowolnej gazety widzimy je. Nazwisko. Postanawiam wreszcie zapoznać się z twórczością jego posiadacza.

Dlaczego musicie uważać? Bo Nazwisko może pojawić się w każdej chwili. Być może już się pojawiło albo pojawia się teraz. A Nazwisko zawsze trzeba sprawdzić. Wiem z doświadczenia. W ten sposób poznałam Sherlocka (mam na myśli serial), Doctora Who, Neila Gaimana, Terrego Pratchetta i sir Arthura Conana Doyle'a, czyli rzeczy, których niepoznania nie potrafiłabym sobie wybaczyć.

Bądźcie gotowi! Nazwisko jest blisko!

frogola

____________________________________________________________________
* Są dwa proste wytłumaczenia tego faktu:
   1) Wcześniej jej nie zauważyłam.
   2) Ktoś niewidzialny podrzucił ją tam, kiedy nie patrzyłam.
Mimo wszystko skłaniam się bardziej ku wersji nr 2.

niedziela, 2 lutego 2014

Bądźmy fajni

Cześć!

Notka modowa. Pragnę wam przedstawić najfajniejszą koszulkę na świecie. A oto i ona:

  
 W wersji męskiej i żeńskiej - bez dyskryminacji.

Koszulka otrzymała tytuł najfajniejszej koszulki na świecie z kilku powodów.

#0 Koszulka jest czarna i ma krótki rękawek. Ostatnio nigdzie nie mogę takiej dostać.

#1 Najważniejszym powodem superowości koszulki jest fakt, że była noszona przez Rory'ego Kinneara w najwspanialszej sztuce jaka kiedykolwiek powstała - Hamlecie.

#2 Wzorek koszulki jest śmieszny, ładny i spełnia funkcję. W spektaklu miał za zadanie podkreślić słowa, że draniem jest ten, kto się uśmiecha. Chodziło oczywiście o Klaudiusza, ale rzecz może się tyczyć wielu osób (na przykład tych panów: klik, klik i KLIK). 
Ponadto omawiany wzorek idealnie nadaje się do namalowania na ścianie kredą lub sprejem (ale to już wandalizm). Jest więc naprawdę udanym wzorkiem.

#3 Taka koszulka może pomóc ci odkryć, czy twój wuj zamordował twojego ojca. Pomyśl nad tym.

#4 Najfajniejsza koszulka na świecie jest najfajniejszą koszulką na świecie, bo można ją nosić wszędzie. Będzie wyglądać elegancko, gdy założymy na nią dobrze skrojoną marynarkę (bo marynarka to wspaniały wynalazek - dzięki niej wszystko wygląda elegancko); nada się na WF (uśmiechnięta twarz i podpis mogą symbolizować podłego wuefistę); możemy w niej spać, pójść do kina i walczyć z zombie (jest czarna, więc nadaje się na kamuflaż).

#5 T-shirty są cool [naukowa opinia pewnego Doktora]

A na koniec zdjęcie przecudownego Rory'ego (w przecudownej koszulce).




frogola